(2024-05-04)
MATKO MIŁOŚCI, OTOCZ NAS OPIEKĄ !
Matka Maryja uczy nas i prowadzi przez życie. Oto, jak codziennie dąży do tego, aby otwierać naszą duszę
na działanie Ducha Świętego i kieruje na drogę modlitwy.
Matka Boża zawsze żyła w bliskości z Panem. Od pierwszych chwil jej istnienia było w niej obecne to intensywne i wszechogarniające poruszenie, nieustannie przybierające na sile, które ją wprowadzało do serca Boga, które podtrzymywało ją w łączności z
Nim we wszystkich jej zamiarach i pragnieniach, wszystkich myślach i uczuciach. Ona stale przebywa w obecności Bożej, ponieważ całkowicie oddała się Bogu, nie zostawiając nic dla siebie. Tego miłosnego poruszenia, którego sama
doświadczała, całym sercem i duszą pragnie dla nas. Ponieważ ona jest Matką, Matką Życia, a Życiem jest jej Syn. Nie pozbawiajmy jej radości przekazania nam tego Życia w pełni, we wszystkim, czym jesteśmy i co czynimy, bez zwłoki, już teraz.
Maryja
uczy nas ciszy. Matka Boża
uczy nas ciszy, ale nie takiej zwyczajnej. Chodzi o ciszę wewnętrzną, bez której nie ma mowy o modlitwie. O ciszę, która przychodzi nam z tak wielkim trudem, ponieważ jesteśmy rozgadani, rozbici, roztargnieni przez całe mnóstwo mało znaczących spraw.
Matka Boga tymczasem jest zatopiona w ciszy, ponieważ cechuje ją prostota. Ona jest przywiązana do Boga i szuka wyłącznie Jego woli. Zdradza nam sekret milczenia. Nie jest ono owocem jakiejś walki czy aktu przemocy: wielu z nas ma doświadczenie, że
nasze wysiłki nazbyt często wprowadzają pewne napięcie, samo w sobie destrukcyjne dla ciszy. Pochylając się nad tajemnicą Maryi rozumiemy,
że milczenie jest raczej owocem przyzwolenia, ogołocenia, które zaprowadza pokój w duszy. Wystarczy powierzyć się Bogu z właściwą dziecku ufnością
Maryja oręduje za nami. W modlitwie różańcowej nie przestajemy powtarzać:
„Módl się za nami, grzesznymi”. Ta pokornie odmawiana modlitwa, która wypływa z
głębi naszej nędzy, budzi w nas pragnienie zbawienia. Jeżeli naprawdę błagamy –
a nie modlimy się z obowiązku czy, co gorsza, żeby się tym szczycić (w stylu: „ja odmawiam różaniec codziennie”)
– to wołanie stopniowo będzie kruszyło nasze serce i otwierało je na światło Ducha Świętego. Maryja uczy nas również postawy zawierzenia Bożemu miłosierdziu. Ona jest pierwszym stworzeniem
o skruszonym sercu, gdyż choć sama nigdy nie zgrzeszyła, dobrze wiedziała, czym jest grzech, ponieważ widziała, jak za grzechy jej Syn umierał na krzyżu. Ona jest pierwszym stworzeniem, które dostąpiło przebaczenia, dlatego, że została zachowana od
grzechu, a to jest największy wyraz przebaczenia.
Maryja jest „zaporą ogniową”. Bóg
jest blisko nas, ale pozostaje jednocześnie tak odrębny, a Jego miłość to ogień
palący. Im bardziej pragniemy tej miłości, tym bardziej potrzebujemy pokory
Maryi, by w przestrzeń tej miłości wejść. Miłość Boga nas przerasta, w pewnym
sensie nie jesteśmy w stanie jej udźwignąć, chyba że zdecydujemy się uniżyć –
tak jak Maryja i razem z nią. Gdzie miłość Boga objawiła się z największą siłą?
Na krzyżu. Właśnie tam On nam daje swoją Matkę, abyśmy dzięki niej stali się
jak dzieci, zdolni wniknąć w tajemnicę miłości Trójcy.
Maryja prowadzi do Jezusa, a Jezus
do Niej. Postawmy
sprawę jasno: celem jest Jezus. Nawet jeżeli w modlitwie zwracamy się do Maryi,
świętych i aniołów, zasadniczo jej adresatem jest tylko Bóg. Kiedy uczymy nasze
dzieci się modlić, ważne jest, aby nie stawiać w jednej linii Jezusa i Maryi.
Nie ma jednak cienia rywalizacji między Jezusem a Maryją, nie istnieje ryzyko,
że kierując naszą modlitwę do jednego z nich, zaniedbamy drugiego. Maryja
bowiem nie zatrzymuje niczego dla siebie: nieustannie zwraca nas w kierunku
swojego Syna. Jednocześnie im bardziej w centrum naszego życia postawimy
modlitwę, tym bardziej będziemy potrzebowali oparcia we wstawiennictwie Maryi.
Paląca miłość Trójcy Świętej kieruje nas w ramiona Maryi, gdzie my, jej dzieci,
znajdujemy schronienie. (Christine Ronsard
)