Wielki Post, czyli czas na Trening Ducha, a trening czyni mistrza? TEN trening przybliża do MISTRZA, a rozpoczyna się w Środę Popielcową posypaniem naszych głów popiołem. Wszyscy wiemy, że jest to czterdziestodniowy czas nawrócenia i pokuty. Czy ten czas jeszcze coś w naszym życiu znaczy? Który to już POST w naszym życiu? Może to kolejny, ale może i ostatni! Bardzo modne we współczesnym świecie stało się dbanie o formę, kondycję fizyczną! Może więc warto ćwiczyć, trenować, ale nie tylko ciało, lecz Ducha? Współczesny świat wabi, zaprasza by w nim tkwić, niekiedy nawet kusi. Paradoksalnie należy powiedzieć, że to dobrze, bo jest z czego rezygnować, jest czemu się opierać, jest szansa… by trenować. W Wielkim Poście trening Ducha może być bardziej skuteczny, bo łatwiej jest sobie czegoś odmówić, powiedzieć NIE. Uświadomić sobie, że teraz wielu przyjemnych dla ciała rzeczy robić nie powinienem, albo wręcz nie chcę, bo teraz nie ten czas, nie ta chwila. Ale po co? Właśnie po to by trenować Ducha! Trenować samego siebie, walczyć ze swoim egoistycznym JA. Wielki Post to bardzo dobry czas na przemianę wewnętrzną, na zmianę swojego nastawienia, sposobu myślenia. Tylko jak to zrobić? Najważniejsze jest by chcieć, by mieć motywację, by wiedzieć w jakim celu to się robi. Nie jest łatwo i nigdy łatwo nie będzie. Podejmowana praca nad sobą jest niekiedy syzyfowa, ale z pewnością nie jest marnotrawieniem czasu, bowiem zawody, choć rozgrywają się w doczesności rzutują na wieczność. I o tej wieczności warto myśleć, zwłaszcza kiedy doczesność zaczyna przyciągać zbyt mocno. I ze względu na tę wieczność warto w zawodach startować, by dojść do zwycięstwa.