Kolejny Adwent w moim życiu. Co zrobić, by nie zmarnować tego czasu, by dobrze przygotować się na przyjście Pana?
Zaglądam do Dzienniczka św. s. Faustyny. Jak ona przeżywała ten czas?
29.XI.1936 r.: "Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (...)" (Dz. 785). Pouczenie na Adwent z samego Nieba od Matki Boga. Ale to pouczenie skierowane do konkretnej osoby, do św. Faustyny. Czy ono może dotyczyć i mnie?
W następnym roku Faustyna pisze: "Nadchodzi Adwent, pragnę przygotować swoje serce na przyj-ście Pana Jezusa przez cichość i skupienie ducha, łącząc się z Matką Najświętszą i naśladując wiernie Jej cnotę cichości, przez którą znalazła upodobanie w oczach Boga samego" (Dz. 1398).
Ja także pragnę znaleźć upodobanie u Boga. Maryja i Święci pokazują mi do tego drogę, którą oni odna-leźli. Chcę poprzez ten Adwent przygotować się do przyjęcia Jezusa w moim wnętrzu, do przyjmowania Go codziennie w Komunii Świętej tak, aby mógł powiedzieć i do mnie: "Dobrze mi przy sercu twoim" (Dz. 1481). Dlatego też chcę skorzystać z doświadczenia świętych. Może i ja odnajdę swoją drogę.
Dlaczego właśnie cichość i pokora ma być przygotowaniem na przyjście Pana?
Syn Boży stając się człowiekiem tak bardzo się uniżył. On potężny i wszechmogący Bóg. I w tym uniże-niu poszedł do końca, gdyż stał się najpierw małym, bezbronnym dzieckiem, uzależnionym od swoich stworzeń. Nie mogę spotkać się w Boże Narodzenie z Jezusem samemu będąc ważnym i wyniosłym. Oczekując od innych chwały i poważania, czując się lepszym, a nawet gardząc drugą osobą odchodzę od miejsca spotkania z moim Bogiem, który schodzi w dolinę pokory i małości, i tam mnie oczekuje.
W jaki więc sposób mogę wejść na drogę cichości i pokory?
Pokora to uznanie prawdy o sobie, o tym, że nie jestem kimś lepszym od innych. To stawianie drugiej osoby zawsze przed sobą. Bóg obdarzył każdego człowieka jakimiś talentami, abyśmy mogli siebie na-wzajem obdarowywać. Pokora to zobaczyć w sobie talenty, z których korzystam, które nieraz wywołują u innych podziw, czy pochwałę, czy sprawiają, że inni nas akceptują, ale i te przez nikogo nie zauważone i niedocenione, i jednocześnie mieć świadomość, że to nie moja zasługa, że ja to potrafię jedynie z łaski Bożej, nie mogę się szczycić czymś co nie jest moją zasługą. Ale także nie mogę wymagać od drugiej osoby, by była taka jak ja, by potrafiła to co ja. Nieraz to co przychodzi nam z łatwością dla drugiego mo-że być ogromnym wysiłkiem i trudem, lub w ogóle czymś nie do przebrnięcia. Tak więc droga pokory to m.in. droga akceptacji siebie i drugiego człowieka, takim jakim jest, a nie takim jakim byśmy chcieli go widzieć. Z pokorą jest w ścisłej łączności cichość. Ksiądz M. Sopoćko pisze o cichości, że "jest palmą zwycięstwa człowieka nad pychą".
Wszystko jest łaską i darem od Ciebie, Panie. Kształtuj we mnie serce coraz bardziej ciche i pokorne, jak Twoje, aby było coraz milszym mieszkaniem Twoim.