Często każdy z nas powtarza słowa „Ja przecież jestem wolnym człowiekiem, mam prawo do tego, by być sobą. Dobrze mi z tym i co to kogo obchodzi. Sam tworzę swój własny świat i nikt nie ma prawa wtrącać się do niego”. To bardzo często spotykany dziś sposób myślenia (a nawet życia) nie tylko młodych ludzi.
Można powiedzieć, że Chrystus w dzisiejszej Ewangelii bardzo mocno “wtrąca się w życie człowieka”. Przychodzi co jakiś czas i szuka owoców na drzewie mojego życia. Rano szuka w moim sercu wiary, która sprawi, że zegną się moje kolana do modlitwy. Potem czeka bym punktualnie rozpoczął moje codzienne obowiązki. Przed południem pośle do mnie nauczyciela, który sprawdzi, czy rozwija się mój rozum. W ciągu dnia grono bliskich, znajomych, chce być obdarzone troską, dobrym słowem, życzliwością. Żona, mąż, córka, syn, chcieliby doświadczyć miłości, czci i wdzięczności w zwykłej codzienności dnia. Wieczorem sami w sobie szukamy owoców spełnionych zamiarów, postanowień, obietnic, zadań.
Panu Jezusowi bardzo zależy na mnie, dlatego pragnie być blisko mnie. Zależy Mu na rozwoju mojego serca i życia. Każdy owoc to znak miłości. W Wielkim Poście, który przeżywamy, Chrystus przychodzi do mnie jeszcze częściej.
Wiemy dobrze, że świat jest, jaki jest. Dużo w nim nieprawości, ludzkiego grzechu. Myślimy sobie, że ci wszyscy ludzie mogliby wziąć się w garść, poprawić i nawrócić. Widzimy potrzebę nawrócenia u wszystkich wokół, ale nie dostrzegamy jej u siebie.
A nie jesteśmy lepsi od innych. Bez łaski Bożej, bez Bożego miłosierdzia wszystkich czeka jeden los – śmierć na wieki – potępienie.
Początek nawrócenia to uznanie, że jesteśmy jak bezpłodne figi, nie przynoszące owocu. Sami z siebie nie wydamy owocu – potrzebujemy Boga, Jego łaski i Jego cierpliwości.
Pan Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz pragnie, aby się nawrócił i żył. Jest więc Bogiem cierpliwym, wyrozumiałym, słuchającym. Czy i my zatem potrafimy dawać szanse drugiemu człowiekowi? Czy nie eliminujemy go zbyt szybko? Bogu zależy na każdym z nas, na naszym osobistym życiu. I dlatego On ciągle czeka i daje nam okazje do poprawy. Ale pamiętajmy Bożej cierpliwości nie można nadużywać, wystawiać na próbę.